aaa4 |
Wysłany: Pią 17:41, 09 Mar 2018 Temat postu: |
|
-Cholera - powiedzial Michael. - Monica naprawde wie jak zabawic gosci.
No, faktycznie. Claire obserwowala duza ciezarowke, ktora powoli przejezdzala przez tlum
ludzi, kierujac sie na tyly domu Miala logo "Alkohole, Bob Fine". Widocznie Monica juz musiala
wezwac zaopatrzeniowe posilki, a przeciez wieczor dopiero sie zaczynal.
-No i? - odezwala sie Eve. - Bedziemy tak tu stac cala noc? Bo jestem juz gotowa
powalic kogos na kolana.
Cala czworka podeszli podjazdem, zerkajac na chlopakow z korporacji i wedrujace meble.
Razem weszli na stopnie werandy, gdzie dziesiec osob gralo w jakas skomplikowana gre, na ktora
skladalo sie popijanie z kieliszkow, zabawianie sie fluorescencyjna farba w spreju i histeryczne
chichoty. Nawet ci najbardziej pijani odwrocili sie, zeby na nich popatrzec i zagwizdac.
Chlopaki z bractwa studenckiego, pijacy w fontannie i jeszcze wieksi pijacy na ganku, wszyscy
ubrani byli w zwyczajne, codzienne ciuchy, na ogol jakies szorty i T-shirty.
-Hm - mruknela Claire. - Moze jednak nie powinnismy byli sie tak stroic.
-Zdecydowanie powinnismy - powiedziala Eve. - Jak spadac, to z wysokiego konia.
-Przypomnij mi, ze mam potem zagrac z toba w pokera - poprosil Michael. - Lubie,
kiedy dziewczyna zgadza sie grac o wysoka stawke.
Lekko tracila go biodrem.
-To ty cos takiego chcesz ze mna robic pozniej? Facet, przynajmniej uszanuj te ciuchy.
Michael poglaskal ja po plecach wzdluz kregoslupa, az do tej czerwonej rozyczki. Eve zadrzala
i na wpol przymknela oczy. Michael szepnal cos do niej, a Claire pomyslala sobie, ze na pewno bylo to
cos zbyt osobistego, zeby nadawalo sie dla uszu wszystkich.
Zreszta i tak nic by nie uslyszala, bo wlasnie wtedy frontowe j drzwi otworzyly sie z trzaskiem
i z wnetrza domu halas wylal sie gesta jak syrop fala dudnienia techno i prowadzonych wrzaskiem l
rozmow. Na zewnatrz wytoczylo sie dwoch podtrzymujacych l nic wzajemnie facetow. Claire
zamrugala, bo rozpoznala dwoch l maniakow gier, ktorym dala zaproszenie na impreze Moniki w
tamten dzien w kampusie.
-Zajefajna impreza! - wrzasnal jeden z nich i padl jak dlugi na twarz.
-Widzimy. - Eve przeszla nad nim i wkroczyla do domu, za nia ruszyl Michael. Claire
chciala isc za nimi, ale Shane scisnal ja mocniej za ramie i zatrzymal.
-Co? - spytala i odwrocila sie w jego strone. Boze, jak on fantastycznie wygladal. Eve |
|